wtorek, 2 sierpnia 2016

Słodki master cz. 1

Kolejny długi wstęp, znów o dominacji. Piszcie jak wam się podoba!

Pierwszy lipca. Dobrze pamiętam ten dzień. Pierwszy dzień kolonii. Stałem na przystanku, czekałem na autobus. W ręce torba, na plecach plecak. Na sobie zniszczone trampki, krótkie jeansowe spodnie, biały podkoszulek i czapka z daszkiem. Trochę o mnie? Wysoki, umięśniony, obcięty na krótko brunet, z kwadratową szczęką. Powiadają, że przystojny. Twarz przyozdabia lekki zarost, zaś na prawym ramieniu jest wytatuowany zielony długi wąż. Nikt mi nie podskakiwał. Bo i po co? Każdy w szkole wiedział, że trenuję sztuki walki od 4 lat. Mam 19 lat, parę miesięcy temu napisałem maturę. Możliwe, że to była moja ostatnia szansa na wyrwanie się na kolonie. Od zawsze je uwielbiałem. Co rok nieznajome osoby, nowi przyjaciele, zabawne sytuacje. Co do...? Jakaś laska podeszła na przystanek i się na mnie patrzyła. Uśmiecha się... Ha! Myśli, że ma jakieś szanse! Stety niestety, jestem gejem. Ruchanie chłopaków jest milion razy lepsze. Zwłaszcza młodszych. Aktyw ze mnie jakich mało, to jest fakt. Lubię ostry seks. Oczywiście tylko ruchać, moja dupa jest moja i moją pozostanie. Oo, jak dobrze, autobus podjechał. Teraz tylko trzy przystanki i jestem na miejscu.

No i jestem! Dobrze widać, że zbierają na kolonie. Trzy autobusy, wszędzie płaczące bachory i już tęskniące matki... Mam tylko nadzieję, że nie będę siedział z dzieciarnią. Podszedłem do organizatorki i zapytałem.
- Dzień dobry! Marek Zeforski, zapisałem się niedawno. -
- Ahh, tak, tak, niech no sprawdzę. - Powiedziała blondynka, po czym zaczęła przeglądać strony dochodząc do ostatniej. - Marek! Załapałeś się do autobusu dla licealistów! -
- No to mam szczęście, zostawię bagaż i wsiadam. -
- Szerokiej drogi! -
- Dziękuję, nawzajem! -
No to autobus mam załatwiony. Teraz tylko miejsce... Wsiadam do autobusu. Z przodu siedzą po jedna-dwie osoby na dwa miejsca, zaś od połowy autobus się zapełnia. Nie ma głupich! Nie będę siedział z przodu. Idę do tyłu, w ostatnich rzędach pedalstwo z drugiej liceum. Dla nich jedyne normalne spodnie to rurki, kolana zaś zawsze przyozdabiają dziurawe spodnie. Takich to ja bym wyruchał, ale na pewno nie z nimi usiadł. Idąc na tyły trzech z nich popatrzyło się na mnie i zachwyciło. Nie dziwię się im. Zobaczyli samca alfa to im pewnie chujki na baczność stanęły. Za drugim wejściem jacyś bardziej muskularni, a i ubrania mają normalne.
- Siema! - Zagaduję. - Marek jestem. -
- No siema siema. Ja Piotrek, to jest Grzechu, Gruby i Krzychu. - 
- Przesiadamy się na tyły? -
- Tam siedzą te pedały... - Odpowiedział Grzesiek.
- A czy to problem? - Powiedziałem, po czym podszedłem do chłopców. Oni nie musieli nawet słyszeć rozkazu by zejść ze swoich miejsc i przesiąść się do przodu. Dobrze, że wiedzą gdzie ich miejsce.
- Proszę bardzo! - Powiedziałem do moich nowych kumpli. Usiedliśmy wszyscy z tyłu. Minął kwadrans, po czym nasz bus odjechał. Jechaliśmy jako pierwsi, ponieważ autobusy z gimnazjum i podstawówką nie były do końca zorganizowane.

Trzy godziny podróży, lecz wreszcie jesteśmy! Wielki nadmorski kurort! Niestety bez młodszych nie mogliśmy rozpakować się po pokojach, za to mieliśmy czas by zwiedzić. Nie dość, że wszystko było parę metrów od morza, była tam restauracja, sklep, basen, boisko, domki no i oczywiście hotel! Masa pokoi ustawionych jeden koło drugiego, wspólny korytarz, wspólna łazienka. Bardzo dobrze, będzie na co popatrzeć po prysznicem. Po parunastu minutach oczekiwania, pani organizująca zawołała nas przed hotel. 
- Witam wszystkich na tegorocznych koloniach! Uroczyście chciałabym rozpocząć 2 tygodniową zabawę! - Ogłosiła. - Teraz nastąpi rozdanie pokoi. Dzisiejszy dzień jest dniem wolnym. Grafik wraz z regulaminem znajdziecie przy łazienkach oraz przy pokojach wychowawców. Uczestników jest więcej niż przypuszczano, dlatego też ci, którzy zapisali się najpóźniej dostaną pokoje mieszające się wiekowo. Mam nadzieję, że nie przysporzy to kłopotów. - Powiedziała, po czym spojrzała na licealistów. Żaden nie pisnął słowem. Mimo swego wieku pani organizatorka budziła postrach nawet we mnie. Rok temu rozpuściłem plotki wśród podstawówkowiczów, iż kobieta ta zabiła swojego męża, zaś dziecko trzyma w piwnicy. Następnej nocy nie zmrużyli oka.
- Wyczytam nazwiska osób, po czym podejdziecie tu i weźmiecie swój klucz. - Oznajmiła. - Uwaga, czytam! -
I tak zaczęła wyczytywać imiona i nazwiska moich nowych kumpli, pedalstwa z autobusu oraz reszty. Lecz coś mi nie pasowało. Byłem jedynym nie wyczytanym licealistom. 
- Zaś Zeforski... - Powiedziała, po czym zanurzyła się w kartkach nazwisk. - Ah! Ty masz pokój mieszany. Czekasz na zakończenie. - Rzekła i zaczęła czytać nazwiska gimnazjalistów. Zostało trzech. Ta sama śpiewka, teraz podstawówka. Zostało dwóch. Teraz przeczytała nazwiska dwóch gimnazjalistów i dwóch podstawówkowiczów. Zostałem ja i ten chłopak.
- Marek Zeforski. Adrian Kaszyncki. - Wyczytała nas na samym końcu. - Pokój numer 70 -
Kiedy to przeczytała wszyscy zdążyli się rozejść. Mieliśmy czteroosobowy pokój na samym końcu korytarza. Spojrzałem na niego. Pedalstwo od niego aż dało się wyczuć. Był okropnie chudy i niski. Miał na sobie rurki, jakieś białe, dziwne buty, różowo-czerwoną koszulkę oraz białą kamizelkę, na głowie miał okulary przeciwsłoneczne. Był okropnie drobny. Otworzyłem drzwi kluczem, rzuciłem swoje rzeczy na dolne łóżko i położyłem się na górnym. Chłopak zaczął rozpakowywać swoje ubrania do szafy i kosmetyki na stolik.
- Jestem Marek. - Przywitałem się, wołając z łóżka
- Adrian. - Bąknął chłopiec.
- Więc, którą to klasę skończyłeś? -
- Pierwszą gimnazjum... - Odpowiedział zawstydzony.
- Ha! No to nieźle to wymyślili, bo ja skończyłem trzecią liceum! - Mówiąc to usiadłem na skraju łóżka.
- Fajnie. - Odparł Adrian.
- To jak Adek. - Starałem się kontynuować rozmowę. Zszedłem z łóżka i podszedłem do szafy, do której chłopak wkładał ubrania. - Masz tu już jakichś kumpli? -
- Nie. - Odpowiedział. - I nie mów do mnie Adek. - Po tym zdaniu lekko mnie przepchnął by zasygnalizować chęć przejścia do łazienki. 
- Co ci jest, chłopie! Próbuję się zaprzyjaźnić, w końcu spędzimy czternaście dni śpiąc w jednym pokoju. - Nie rozumiałem wrogiego nastawienia chłopca. 
Wtedy gimnazjalista odwrócił się do mnie i powiedział pewnym siebie tonem: "Posłuchaj, nie jestem tu z własnej woli. Jedyne co chcę, to jak najszybciej się stąd wydostać. Już jutro będę spać we własnym domu, nie mam zamiaru tu mieszkać przez dwa tygodnie.". Wszystko to mówił zdecydowanie i pewny siebie. Taki chuderlak, a nie boi się 5 lat starszej góry mięśni. Już wiedziałem, że różni się od tych wszystkich ciot.
- To... Po co się rozpakowujesz? - Nie umiałem wydusić z siebie innego zdania. 
- Bo lubię schludność. - Odpowiedział spokojnym tonem, po czym odwrócił się na piętach i wrócił do rozpakowywania się.
- To ja... Idę do kumpli. - Powiedziałem zdezorientowany, wycofując się. 
- Mhm. - Odparł.
Wyszedłem i pewnym krokiem zmierzałem do pokoju numer 9, w którym zakwaterowani byli moi kumple. A tam już z górki. Piwo, fajki, wódka. Kiedy do nich wchodziłem słońce zachodziło za horyzontem i powoli robiło się ciemno. Impreza mijała na luzie. Gadaliśmy o wszystkim, lecz chłopaki zaczęli drążyć temat lasek. Szybko mnie to znudziło, dlatego też wlewałem w siebie coraz to większą ilość alkoholu. 

I tyle pamiętam z tej całej nocy. Dopiero widok, który ujrzałem po obudzeniu się mnie zadziwił. Leżałem nago w swoim łóżku, a przede mną był... Adrian! Obejmowałem go swym ramieniem. Szybkie spojrzenie w dół - Tak, oboje jesteśmy całkowicie nago. Nie zaprzeczam, byłem zszokowany tą sytuacją. Tyle pytań, a ja wpatruję się w jego goły tyłek. Czy my to zrobiliśmy? Jak znalazłem się w pokoju? Skąd wiedział, że jestem gejem? Muszę sprawdzić godzinę... 5:19, zbiórka jest o 9. Czyli jest jeszcze sporo czasu... To dziwne, dobrze mi się obejmuje Adriana... Chyba mógłbym jeszcze na chwilę zasnąć.... Ale chwila, co jest? Adrian się budzi. Odwraca się w moją stronę.
- O dzień dobry misiu. - Powiedział tonem, którego u niego jeszcze nie słyszałem. Był taki... Słodki. - Jak się spało? -
- Czy my to zrobiliśmy? - Zignorowałem pytanie chłopaka i zadaję własne.
- Misiu nie pamiętasz? Było nam świetnie. - Powiedział, po czym wtulił się w moją lekko owłosioną, umięśnioną klatę. 
- Ale... Ja nic nie pamiętam. - 
- Oj no nic dziwnego, jak wróciłeś to byłeś lekko pijany. - Mówił uroczo uśmiechając się. - Ale za to jak mnie zdobyłeś, to porządnie. - Powiedział po czym lekko się zaśmiał.
- Oh... Dobrze ci było? - Zapytałem.
Obrócił mnie tak, że leżałem na plecach a on na mojej klacie. Nasze penisy w wzwodzie dotykały się. Byłem okropnie podniecony tą sytuacją.
- Dobrze? Było idealnie. - Mówił, kładąc się na mojej klacie. - Właściwie to... Prawie idealnie. Bo widzisz... A nie ważne, i tak się nie zgodzisz. -
- Co takiego? - Zaciekawił mnie ten chłopak.
- No bo... Mam taką ukrytą fantazję... Ale pewnie i tak nie będziesz chciał tego zrobić. - Mówiąc to, sprawił wrażenie smutnego.
- No powiedz, może się zgodzę! -
- Bo ja zawsze chciałem obciągnąć komuś... Związanemu! - Mówił to, jakby się tego wstydził. Tego się nie spodziewałem. Ten chłopak ma nieźle zrytą banię! Podoba mi się to!
- Czyli... Chciałbyś mnie związać i obciągnąć? - Zapytałem niepewnie.
- Tak... - Powiedział wstydliwie. Pomyślałem, skoro i tak mi stoi... To czemu nie! Szalony pomysł, ale takie właśnie lubię! 
- Okej! Zwiąż mnie, tylko odwiąż jak skończysz. - Rzekłem.
- Haha, o to się nie bój misiu. - Po tych słowach Adrian wstał i podszedł do plecaka.
- Tylko czym chcesz mnie... - Nie dokończyłem, bo chłopak wyciągnął linę ze swojego plecaka. - Widzę, że się przygotowałeś na ten wyjazd. -
- To w razie, jakbym wolał tu zostać na dłużej. - Po czym wszedł na mnie. - A zostanę na pewno! -
Przywiązał moje ręce do ram łóżka, tak samo z nogami. Trochę zaniepokoiła mnie ta sytuacja. Co jeżeli mnie nie rozwiąże? Niee, przecież jest taki potulny. Na pewno chce mi zrobić loda i mnie odwiąże. Po związaniu mnie zdjął ze mnie kołdrę. Mój kutas już był w formie. Czekał na usta młodszego o 6 lat chłopaka. Wszedł na mnie i usiadł na moim brzuchu. Dopiero wtedy zauważyłem jego kutasa. Był znacznie mniejszy od mojego, lecz jak na jego wiek był ogromny. Co racja to racja, kutas jest ważny, mimo że ruchać się nie daję. Od niechcenia loda bym mu zrobił.
- Czas na zabawę, kochanie. - Powiedział, po czym usiadł niżej na kolanach. Wreszcie, wziął go do rąk. Zaraz włoży go do ust, jeszcze chwila i... Co jest? Zamarł?
- Czekaj chwilę! - Mówił. - Skoro jesteś związany, to teraz ja ustalam zasady! -
- Co ty gadasz, Adrian? - 
- Hahaha! - Zaśmiał się szyderczo i złowieszczo. - Myślisz, że naprawdę mnie wyruchałeś? Nonsens! Wykorzystałem, to że byłeś pijany. Teraz będziesz robić wszystko co ci każę! Zrozumiano? -
Byłem zszokowany! Nie rozumiałem co się dzieje.
- Adrian, ty chyba nie mówisz poważnie? - Nie dowierzałem w to, co się dzieje. - Przestań się zgrywać i mnie rozwiąż. - 
Wziął telefon, po czym nastawił swojego kutasa i mnie całkiem nagiego do zdjęcia.
- Spróbuj mi się sprzeciwić, a pożałujesz. Zdjęcia są już na moim mailu. Sprzeciwisz się? Będą na całym fejsie! - Mówił stanowczym tonem. 
Nie mogłem w to uwierzyć. Ja, 19 letni aktyw, dałem się zdominować... 14-latkowi?!

Piszcie co myślicie na temat nowego opowiadania :) Pomysły oraz krytyka mile widziane!

3 komentarze:

  1. Nie wiem, czy jeszcze mnie pamiętasz, ale po tylu fajnych rozmowach na skype pewnie tak. Skasowałem konto, ale mam nowe. Nie pamiętam Twojego, więc jeśli chcesz to pisz - terazterazterazteraz
    Ładnie proszę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedy kolejna część? Nie mogę się doczekać :D Twoje opowiadania są mega!

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedy kolejna część? Nie mogę się doczekać :D Twoje opowiadania są mega!

    OdpowiedzUsuń