sobota, 3 września 2016

Słodki master cz. 2

Co do chuja się właśnie stało? Leżę nago przywiązany do łóżka, umięśniony, przystojny 19-latek znający sztuki walki, zniewolony przez spedalonego, chudego i drobnego 14-latka. Nie umiem myśleć logicznie. Przechytrzył mnie. I to nie raz. Jakimś sposobem dowiedział się, że jestem gejem, wykorzystał to, że byłem pijany i wszedł mi do łóżka, mówiąc mi że się przespaliśmy, mimo iż tego nie zrobiliśmy, wyjawił mi swoją sekretną, zmyśloną fantazję po czym liczył na łaskę losu, bym się na to zgodził. A ja jak głupi tego nie zauważyłem. I teraz mam za swoje! Jestem bezbronny. Mój los zależy od jakiegoś pedała, który siedzi na moim brzuchu i bawi się telefonem, jak gdyby nigdy nic! Czuję na pępku jego dziurkę... Kurwa, ale chciałbym go w nią wyjebać! Mam nadzieję, że to tylko droczenie i zaraz mnie odwiąże i da się wyruchać... Mój penis lekko się wzdrygnął, co Adrian zauważył. Spojrzał na mnie zza telefonu, po czym go odłożył. Zaczął powoli masować mój sześciopak. 
- Co, podoba się pedale? - Zapytałem. Niech wie kto tu ma być górą. Może on chce być zdominowany? 
Wtedy chłopakowi uśmiech zszedł z ust.
- Jak mnie nazwałeś? - Zapytał złowrogo.
- Dobra, Adrian. Było zabawnie, ale teraz odwiąż mnie. Jeżeli chcesz, to zrobię ci loda, wyliżę dupsko, czy wyrucham. Naprawdę, cokolwiek! Ale teraz rozwiąż mnie, okej? - Starałem się być potulny.
- Ty psie! - Odrzekł. - Ty chyba czegoś nie rozumiesz. Należysz teraz kurwa do mnie! Teraz to ja decyduję o twoim losie, czy to jest dla ciebie niezrozumiałe? -
- Adrian, serio. To już nie jest ani trochę zabawne. - 
- Ha! Myślisz, że to są żarty? Dobrze, najwyraźniej brak ci dowodów. - Wtedy zrozumiałem w co się wkopałem. Ten chłopak nie żartuje... Mój los naprawdę zależy teraz od niego! - Tylko jak by ci to udowodnić? Hmmm... Może wykorzystamy twój tyłek, co psie? - 
Przestraszyłem się. Mój tyłek należy tylko do mnie! Z zabaw analnych stosowanych na mnie odczuwam jedynie ból. Jestem stuprocentowym aktywem, anal na mnie nie wchodzi w grę.
- Nie, nie, nie, nie! Błagam, tylko nie tyłek. - 
- Ha! Zabawne. Myślisz, że masz jakiś wybór? To jest żałosne. - 
- Proszę cię, Adrian. Nie lubię analu. Jestem aktywem! - 
Chłopak zbliżył swoją twarz do mojej, po czym słodko mnie cmoknął w usta. Następnie swym uroczym, młodzieńczym głosikiem powiedział: "Mareczku, czy myślisz, że mnie to obchodzi?". Nie czekał na moją odpowiedź. Usiadł między moimi łydkami. Nasze kutasy ocierały się o siebie. Leżałem na plecach, ale mimo to Adrian miał dostęp do kawałka moich pośladów, w tym dziurki. Zacząłem się porządnie bać, co ten psychol mi zrobi. W tej chwili poczułem na swoich pośladkach dotyk jego rąk, które niebezpiecznie szybko zbliżały się do mojego odbytu.
- Przestań! Będę krzyczeć! - Zagroziłem, tracąc tym samym kawałek swojej godności. 5 lat młodszy chłopiec robi ze mną co chce, a jedyne co ja mogę zrobić to krzyczeć i błagać o litość. Adrian lekko zachichotał.
- Jeżeli chcesz, by twoi nowi koledzy zobaczyli cię w takiej sytuacji, to mogę ich sam zawołać. - Mówił pewny siebie, palcami zbliżając się do mojej dziurki. Miał rację. Ale kiedyś mnie musiał rozwiązać! A jak już by to zrobił to popamiętałby mnie! 

Jego młodzieńcze  palce spotkały moje włosy łonowe, które chroniły odbyt. 
- O nie nie nie, to jest nie do zaakceptowania. - Powiedział oburzony. - Owłosiony tyłek?! I jak ja mam cię wyruchać z owłosionym tyłkiem?! - 
- Co?! Adrian, błagam, wszystko tylko nie to! - Miałem nadzieję, że na palcówce zabawa analna się skończy.
- Myślałeś, że jak ci włożę palec w dupę to to mi wystarczy? Hahaha! Niedoczekanie! - Szyderczo skomentował moje błagania. - Nie martw się psie, później cię ogolimy. -
Pomyślałem, że może to i dobrze. W końcu nieowłosiony odbyt jest podobno zdrowszy. A nigdy nie miałem chęci by to zrobić. Lecz wciąż obawiałem się, co Adrian planował zrobić z moim ciałem. Czułem jak jego palce jeżdżą po moich włosach, które chroniły odbyt. Mój oddech przyspieszył, jego podniecenie najwyraźniej wzrosło. Moja twarz przybrała bardzo zniesmaczony grymas. Czułem go na swej dziurce. Głaskał ją swoimi palcami. Wiedziałem, co zaraz nastąpi. Nie chciałem tego, lecz gimnazjalistę to nie obchodziło. Wtedy podniósł stamtąd swoją dłoń, po czym oblizał wszystkie palce, poza kciukiem. Wyprostował rękę, przez co przed twarzą miałem jego dłoń.
- Obliż dobrze. Zaraz je będziesz mieć w sobie. - Powiedział, po czym szyderczo się uśmiechnął. 
Niechętnie wykonałem rozkaz. Posłusznie oblizałem  każdy palec jego prawej dłoni. Następnie wrócił nią do mojego odbytu. Ponownie poczułem dotyk palca na swym odbycie, jednak teraz palec ten był wilgotny. Myślałem, że Adrian weźmie pod uwagę, że nigdy nie uprawiałem seksu analnego jako pasyw. Niestety, myliłem się. Natychmiast, z całym impetem włożył mi niemal cały swój palec środkowy. Krzyknąłem.
- Adrian, błagam. Ja naprawdę nie lubię analu! Wszystko byle nie to. - Błagałem o litość.
- Mam dość tego twojego psiego błagania. - Powiedział zdenerwowany. Ze złości wsadził środkowy palec jeszcze głębiej. Jęknąłem jeszcze głośniej. - Kiedy wchodziłem ci do łóżka i patrzyłem na ciebie, miałem nadzieję, że będziesz dojrzalszy. Nie dość, że pizda, to jeszcze niedorobiona. - Komentował mnie, wolno wsadzając swój palec środkowy coraz głębiej. Ból płynący z tego był nieopisany. Czułem, jakby coś okropnego rozrywało mnie od środka. A to dopiero był jeden palec... Adrian zaczął mnie nim ruchać. Zacząłem cicho jęczeć. Ból powoli znikał, zostawało tylko uczucie sporej niewygody, które powiększyło się, gdy nastolatek dołożył drugi palec, tym razem wskazujący. Gimnazjalista nie obślinił go, by nie przerywać ruchania analnego, przez co ból był jeszcze większy. Nie odczuwałem ani trochę rozkoszy. Nie wiem co ciotom może podobać się w tym. Póki co mój odbyt piecze i boli jak cholera. Moje myśli przerwał Adrian.
- Mam nadzieję, że teraz ci uświadomię, kto tu rządzi. - Powiedział cicho. 
Zanim zdążyłem cokolwiek odrzecz, poczułem swoją karę. Trzeci, całkowicie suchy palec próbował zanurzyć się w moim odbycie. Zacząłem jęczeć, cicho krzyczeć i kląć. Bolało jakby ktoś mi tam wkładał armatę. Gdy mu się udało głośno krzyknąłem. 
- Dość tego psie, nie chcę by ktokolwiek nam przerywał. - Mówił, nie przerywając palcowania mnie. Drugą ręką wziął z ziemi swoje malutkie, obcisłe, żółte bokserki, po czym zapchał nimi moje usta. - Spróbuj wypluć, a włożę ci całą rękę. - Zagroził.
Muszę przyznać - bałem się go. Bałem się kilkanaście kilogramów lżejszego, parę centymetrów mniejszego, kilka lat młodszego pedała. Cioty, która nie zrobiłaby dziesięciu pompek, podczas gdy ja - napakowany kolos potrafię zrobić ich 100 bez przerwy. Ten napakowany kolos był teraz pod władzą słabego pedała. I wcale mi się to nie podobało. Lecz, nawet gdybym chciał, nie mogłem tego powiedzieć. Przeszkadzały mi jego młodzieńcze bokserki. Nie wiem ile mnie palcował, lecz przez ból płynący z tego czułem, jakby minęła już godzina. Bałem się, że nigdy nie skończy. Mój odbyt stawał się coraz luźniejszy, dzięki czemu ból był coraz bardziej znośny. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że najgorsze miało dopiero nadejść...

Trochę taki drugi wstęp :) mam nadzieję, że wam się podoba, piszcie co wam się nie podoba i czy mam kontynuować!